Obraz van Gogha „Gwiaździsta noc” został przez niego namalowany podczas pobytu w szpitalu psychiatrycznym Saint-Paul-de-Mausole, położonego niedaleko Saint-Rémy na południu Francji. Van Gogh namalował go z pamięci posiłkując się swoją wyobraźnią, oraz… farmakoterapią i używkami.
źródło fot.: https://pl.wikipedia.org/wiki/Gwia%C5%BAdzista_noc
Vincent van Gogh usiłował leczyć swą epilepsję wyciągiem z naparstnicy. Roślina ta zawiera silnie działający glikozyd – digoksynę, którą stosuje się w niewydolności serca. Jednakże, lekarz van Gogha, Paul Ferdinand Gachet, naparem z naparstnicy usiłował leczyć padaczkę swojego pacjenta. Wiecie, że widzenie świata w żółtym kolorze może być efektem ubocznym leczenia digoksyną? Artysta najprawdopodobniej widział świat na żółto (i na niebiesko?), a stan ten potęgował absynt, którym często się raczył. W efekcie widział żółto-świetlne aureole wokół gwiazd i malował swe dzieła akcentując żółte tony. Digoksyna oprócz tego ma wysoki potencjał wywoływania psychoz i depresji. Nie można wykluczyć, że „leczenie” doprowadziło do jeszcze gorszego stanu psychicznego van Gogha.
Artysta zmagał się również z napadami lękowymi oraz zaburzeniami psychicznymi. Przed dobrowolnym oddaniem się do szpitala psychiatrycznego na południu Francji, w wyniku sprzeczki z innym artystą, odciął sobie brzytwą ucho i w wyniku niepoczytalności umysłowej trafił do szpitala w Arles na dwa tygodnie. Gauguin pisał wtedy o van Goghu:
„Jego stan się pogorszył, on chce spać z pacjentami, ganiać za pielęgniarkami, myje się w kuble na węgiel. To oznacza, iż kontynuuje to biblijne umartwianie się” (Wikipedia).
Vincent van Gogh zmarł w wyniku samobójczego postrzelenia z pistoletu w brzuch, po postrzale powiedział rodzinie:
„Strzeliłem do siebie, mam tylko nadzieję, że nie sknociłem” (Wikipedia).
Niestety, w ranę wdało się zakażenie i dwa dni później Vincent zmarł. Miał 37 lat.