Przygotowując zbiór Waszych historii z nocnych dyżurów napisałam własną – z mojej dziewiczej nocki :). Praca z ludźmi potrafi dać nieźle w kość, trzeba się momentami wykazywać dużą cierpliwością oraz empatią. Chociaż powiem Wam szczerze, że czasami nie rozumiem zachowania niektórych ludzi, którzy przychodzą na mnie nakrzyczeć czy coś złośliwego powiedzieć. Każdy ma gorsze dni, ale nie wyobrażam sobie potraktować w ten sposób Bogu ducha winną osobę.
Godzina 22.30. Starszej Pani zachciało się o tej porze zakupów, dzwoni do drzwi i mówi:
– Ja bym chciała coś na krążenie. Reklamują teraz takie tabletki.
– No dobrze… a dokładniej o jaki preparat pani chodzi?
– No przecież to pani się zna! Pani powinna wiedzieć. – i po tym zdaniu już widzę z kim mam do czynienia. Odpowiadam:
– Preparatów na żylaki jest bardzo dużo, o co dokładniej pani chodzi?
– Niech mi pani powie co pani ma.
Stoję więc i recytuję wszystko co mi przyjdzie do głowy. Pani wypytuje o skład i działanie niemalże wszystkich preparatów. Dodam tylko, że było zimno (październik) i przez okienko strasznie wiatr dmuchał, ale stałam w nim i udawałam, że mi przyjemnie. W międzyczasie za tą babką ustawił się Pan Narkoman z pieskiem i grzecznie czekał na swoją kolej. W końcu mówię, że reklamują taki preparat, a przynajmniej reklamowali i że może o niego pani chodzi. Pani się zgadza, płaci 100zł. Idę do kasetki z pieniędzmi i widzę, że nie mam jak wydać, więc wracam i oddaję banknot prosząc albo drobniej, albo kartę. Pani niechętnie wyciąga kartę, znów idę do pierwszego stołu po terminal i wystawiam go przez okienko, by mogła ją włożyć, na co pani w krzyk:
– Pani jest niewychowana! Co to za służba zdrowia! Jak pani klienta traktuje!
Ja w wielkim szoku :O, Pan Narkoman za tą panią również, więc mówię do niej:
– Proszę panią. Po pierwsze, nie jest pani moim klientem, lecz pacjentem. A po drugie – co takiego zrobiłam?
– No podtyka pani mi pod nos ten badziew, zamiast poczekać, a ja jeszcze pieniędzy nie schowałam do portfela! I nawet jak jest pani zimno od tego wiatru to powinna pani się cieszyć, że ma pani klienta! Daję pani na chleb zarobić!
Już się ugryzłam w język, bo lada moment byśmy się pożarły. Pan Narkoman znaczące spojrzenia i uśmiechy mi wysyła i gdy pani sobie poszła mówi do mnie:
– Pani się nie stresuuuje, to stara raszpla była. A widzi pani mojego pieska? Nasikał jej na torbę, a ja mu nawet nie zwróciłem uwagi, gdy to robił 😀