Inhibitory pompy protonowej (czyli omeprazol, pantoprazol, esomeprazol, lansoprazol itd) są baaaaardzo często przepisywane przez lekarzy (częstokroć na wyrost), ale i też samodzielnie zażywane (i używane za długo) przez pacjentów, z racji tego, że są dostępne bez recepty🧾. Z tych powodów IPP są często nadużywane.
Bywa i tak, że pacjenci stosują IPP latami. W coraz większych dawkach. Jeśli również zażywasz IPP długotrwale to musisz wiedzieć, że IPP hamują wydzielanie kwasu solnego przez komórki okładzinowe, a tym samym zmniejszają wchłanianie witaminy B12*, wapnia, magnezu oraz żelaza. Długotrwałe stosowanie dużych dawek IPP może powodować hipomagnezemię (za mało magnezu w organizmie), zwiększać ryzyko złamań kości (zwłaszcza u starszych), a także, w niektórych przypadkach, prowadzić do rozwoju anemii i niedoboru żelaza.
*Jeśli chodzi o witaminę B12 to I etap wchłaniania kobalaminy wymaga pepsyny i kwasu solnego, aby uwolnić kobalaminę z białek pokarmowych. A przecież w przypadku zażywania IPP mamy zahamowane wydzielanie kwasu solnego. Można rozważyć w tym przypadku suplementację witaminą B12.
Czy to dobrze, że IPP są obecnie dostępne bez recepty? Nie mnie oceniać, ale uważam, że pacjenci próbując się leczyć na własną rękę łatwo mogą nadużywać tych leków. A pamiętajmy, że jeśli chcemy uprawiać samoleczenie, to IPP nie powinny być stosowane dłużej niż 14 dni i nie częściej niż 2-3 razy w roku.
Przydatny wpis? 🙂